Ja nie wiem, kto te całe wesela wymyślił. Żeby się kobieta musiała stroić, malować i na koniec jeszcze uśmiechać. Chociaż zna tam ze trzy osoby. Tak, mówię o sobie.
Ale ty jesteś nieubłagany.
- No chodź, będzie fajnie.
No to idę. Jak to ja. Nie potrafię ci przecież odmówić. Przed wyjściem staję jeszcze przed tobą i pytam po prostu:
- I jak?
- No, dziewczyno... - podchodzisz do mnie i łapiesz mnie w pasie. - Cud, miód, orzeszki...
- Ej, ej - nie niszcz mi makijażu - mówię, gdy chcesz mnie pocałować.
Nie no, jasne, tak de facto to może miałabym w dupie makijaż, ale muszę być teraz spokojna, a nie latać z błyszczącymi oczami i dochodzić do siebie pół godziny. Tak więc - trudno. Nie tym razem.
- I co ty będziesz robił na tym weselu jak nawet tańczyć nie możesz? - zastanawiam się głośno, gdy jedziemy taksówką.
- Jak to nie mogę? - protestujesz.
- David... - spoglądam wymownie na twoje kule.
- No dobra, nie mogę... - poddajesz się. - Ale przecież jest tyle innych rzeczy, które mogę robić. Mogę jeść, pić... podrywać dziewczyny...
- Nie wątpię, że skorzystasz z tej możliwości - odpowiadam sucho.
I ja nawet nie mam prawa zrobić ci awantury - przecież nie jesteśmy parą. Przyjaźnimy się. Boże, jak ja nienawidzę tego słowa w kontekście relacji damsko-męskich! Możesz sobie podrywać kogo chcesz i kiedy tylko chcesz. Cudownie. Przygryzam wargi, żeby się nie rozbeczeć, tym bardziej, że dojeżdżamy właśnie na miejsce i powinnam przybrać na twarz promienny uśmiech. Ciekawe jak.
Jednak jakimś nadludzkim wysiłkiem robię to, obserwując ukradkiem wszystkie ładne dziewczyny. A jest ich sporo. Spoglądam na pannę młodą. Jaka ona... zwyczajna. Owszem - ładna, ale wygląda na taką zupełnie normalną. Kiecka bez żadnych udziwnień, fryzura też, makijaż delikatny. I wygląda przeuroczo. A pan młody ma minę jakby wygrał los na loterii.
Czyli zdarzają się jeszcze normalne pary. Właściwie nie trzeba daleko szukać - Oscar i Ludy. Jejku, no oni są kochani. Naprawdę kochani. I tę ich miłość aż widać - i wcale nie mam tu na myśli tego, że Ludy ma już brzuch wielkości beczki i właściwie w każdej chwili może się zacząć akcja porodowa (nawiasem mówiąc, wciąż nie wybrali imienia) - ale w każdym ich geście czy spojrzeniu tę miłość się po prostu czuje.
Ceremonia jest piękna, państwo młodzi promienieją, czegóż trzeba więcej? Spoglądam na ciebie ukradkiem - stoisz i uśmiechasz się delikatnie, patrząc na ołtarz. Wyczuwasz mój wzrok i zwracasz głowę w moją stronę. Chwytasz mnie za rękę i spokojnie wracasz do obserwacji bohaterów dnia.
W jednej chwili świat staje się piękniejszy. Jasne, może nie idealny, ale na pewno dużo bardziej znośny. Czy tak nie mogłoby być zawsze?
Nie. Nie mogłoby. Przerażasz mnie, człowieku, naprawdę. Żadnej z przedziału od 20 do 30 nie przepuścisz. Zabawiasz się na całego. A więc co ja mam robić? Tańczę. Oj, uwierz mi, chętnych nie brakuje, już mnie nogi bolą. Ale co ciebie obchodzi, że podrywają mnie wszyscy twoi niezajęci koledzy, skoro ty się świetnie bawisz w tym damskim towarzystwie.
Taki Cesar Azpilicueta na przykład. Chyba się z nim umówię. A co. Przystojny, młody, wysportowany... i ten... Miły. No. I w ogóle. Jestem dużą dziewczynką, więc czemu nie miałabym się umówić z fajnym facetem? Ty mi tego nie możesz zabronić.
Dobra, spójrzmy prawdzie w oczy. Ciebie to wcale nie obchodzi. I... tak, jestem zazdrosna. Jak zawsze. A, bądźmy szczerzy, ty mi wcale sprawy nie ułatwiasz. Nie jestem w stanie się z ciebie wyleczyć. I chyba nigdy nie będę.
Czyli co? Tak już będzie całe życie?
__________
Dziewczynki, przepraszam. Ja to muszę robić praktycznie przy okazji każdego wpisu - no ale jakoś się Wam muszę wytłumaczyć, że mnie u Was po prostu nie ma. Bo tak zajechanego tygodnia to jeszcze chyba nigdy nie miałam, dawno się tak dużo nie uczyłam - a i tak pizdę dziś dostałam. Nie ma to jak zrobić kartkówkę w Mikołajki, co nie?
Dziewczynki, przepraszam. Ja to muszę robić praktycznie przy okazji każdego wpisu - no ale jakoś się Wam muszę wytłumaczyć, że mnie u Was po prostu nie ma. Bo tak zajechanego tygodnia to jeszcze chyba nigdy nie miałam, dawno się tak dużo nie uczyłam - a i tak pizdę dziś dostałam. Nie ma to jak zrobić kartkówkę w Mikołajki, co nie?
ah, jakie to przepełnione zazdrością, no! ale przynajmniej widać, jak bardzo jej zależy. Davidowi też by sie troche zazdrości przydało więc jestem jak najbardziej za randką z C.A. i niech Luiz sie tam troche uspokoi z tymi babami bo z prostownicą wkrocze i wtedy zobaczymy ^^
OdpowiedzUsuńOj.. jaka zazdrosna ta Paula~! ;d Ehh, tylko co z tego skoro On wcale nie jest o Nią zazdrosny? Ja także (tak jak czytelniczka powyżej) jestem za tym by w końcu się z kimś umówiła.. kto wie? Może wtedy David będzie chociaż troszkę zazdrosny i coś się zmieni?? ;>>
OdpowiedzUsuńPzdr :3
PS. http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/26-rozdzial/ - ZAPRASZAM :*
Wspaniały, z resztą nie będę ukrywać, każdy taki jest. Boże, dziewczyno, skąd ty bierzesz takie pomysły na rozdziały? Zadziwiasz mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;)
OdpowiedzUsuńJejciu, Davidowi przydałaby się zazdrość, mógłby chociaż zainteresować się główną bohaterką, a nie oglądać się za innymi...
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*
Hmm... Czyli Paula umówi się z Cesarem, wzbudzi zazdrość w Davidzie i ten w końcu się ogarnie? Oby :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że David będzie chociaż trochę zazdrosny gdy Paula umówi się z Cesarem. Jednak rozum podpowiada mi, źe piłkarz w ogóle się tym nie przejmie i nie zmieni się przez dłuższy czas.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
O dżizas *.*
OdpowiedzUsuńTaki krótki, ale jednak genialny <3
Podoba mi sie, z jakiej perspektywy piszesz. Czekam na next. Buuziaki :*
Kocham Loczka, ale zachowuje się jak samiec w rui. Niech się Paula umówi z Azpi, w końcu facet niczego sobie a lokowaty poczuje igiełkę zazdrości. Czekam na kolejny :) Pozdrawiam F
OdpowiedzUsuńOj, Loczek, Loczek, ty łosiu... Kiedy ty wreszcie przejrzysz na te swoje ślepka, co? Kobita tu usycha z miłości do ciebie, a ty do innych oczyma strzyżesz. Baran. I do tego wełniasty.
OdpowiedzUsuńNo nie! Co on, jaja se robi? Daviiid! Cholera jasna, ty się nie oglądaj na boki, bo pod nosem masz świetną laskę i na dodatek wpatrzoną w ciebie jak obrazek. I że on tego nie widzi... Niech mu Paula faktycznie zrobi na złość i się z kimś umówi, może on wtedy przejrzy na oczy.
OdpowiedzUsuń