Londyn.
A więc jestem. Tylko i wyłącznie dla ciebie.
Z lotniska odbiera mnie Oscar, zabiera do domu moje rzeczy, a mnie samą zawozi prosto do szpitala.
Jeszcze kilka kroków, jeszcze jeden zakręt... I jest. Sala 103. Głęboki wdech. I jeszcze jeden. I jeszcze. Okej.
Uchylam delikatnie drzwi, patrzę do środka i zalewa mnie niepohamowana fala czułości i wzruszenia. Śpisz sobie. Taki spokojny, taki bezbronny. A na policzku wysycha łza. Podchodzę bliżej i coś ściska mnie za gardło. Jestem. Jestem przy tobie. Dla ciebie. Z tobą. Nachylam się i całuję cię właśnie w ten policzek. Uchylasz powoli powieki.
- Paula? - pytasz zdumiony.
- No a kto? - pytam, lekko się uśmiechając.
- Przyleciałaś... Przyleciałaś, a ja tu... w szpitalu...
- David, będzie dobrze - przerywam ci jak najdelikatniej, siadając koło ciebie na szpitalnym łóżku, choć ledwo hamuję łzy.
- Paula, nie. Nie ma szans. Lekarz powiedział mi to wystarczająco dobitnie - odwracasz wzrok.
Tak bardzo boli mnie serce, kiedy na ciebie patrzę. Ty - urodzony optymista - nie masz grama nadziei, więc jak ja mam ją w sobie odnaleźć? Szukam słów pocieszenia, ale każde z nich wydaje mi się tak żałośnie banalne, infantylne i nieodpowiednie... Nie mówię więc nic, ściskam tylko mocno twoją rękę, chcąc wlać w ciebie choć trochę otuchy. Uśmiechasz się delikatnie, choć po twojej twarzy spływają łzy.
- Dziękuję - szepczesz i patrzysz na mnie czule. - Dziękuję, że jesteś.
Nie myśl, że ci nie współczuję. To nie tak. Ale równocześnie jestem szczęśliwa, bo mogę być przy tobie. I czuć się potrzebna. To brzmi niemal jak spełnienie marzeń.
Po kilku dniach możesz wrócić do domu. Zawozimy cię wspólnie z Oscarem i wracamy do Ludy, która nie czuje się najlepiej. Tak naprawdę chciałabym z tobą zostać. Ale ty nie życzysz sobie w tym momencie nikogo - widzę to wyraźnie. Jesteś zmęczony i bez humoru. Dopiero po kilku godzinach słyszę dźwięk sms-a. To od ciebie.
Wpadaj. Szarlotka. Przepraszam. Czekam
A co to? Telegram jakiś?
Za co mnie przepraszasz?
Za to, że byłem ostatnio taki nieznośny. Przyjdziesz?
Szarlotka, powiadasz... Oczekuj mnie za pół godziny
Cieszę się. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo. Po tych dwóch sms-ach już wiem, że twoja forma psychiczna jest lepsza. A co za tym idzie - moja również.
Drzwi otwiera mi jedna z dziewcząt, zatrudnionych przez ciebie do sprzątania, i prowadzi do pokoju, gdzie leżysz, a ty... witasz mnie uśmiechem. Czy ja mam omamy?
- Z czego się tak cieszysz, głupku?
- Bo przyszłaś - pokazujesz mi język.
- Akurat - odwdzięczam ci się tym samym.
- No i może trochę dlatego, że jutro wstaję z tego wyra i zaczynam rehabilitację!
- Aaa! No widzisz!
- Mam jeszcze pół roku... Muszę walczyć. Może zdążę.
- Może? Oczywiście, że tak!
Kładę się koło ciebie na tym łóżku wielkości mojego pokoju, obejmujesz mnie ramieniem, a ja opieram głowę na twoim barku. Po czole łaskoczą mnie twoje włosy. Przedrzeźniamy się i droczymy. Nawet nie wiem, dlaczego po jakimś czasie zaczynamy się łaskotać. Spadam z łóżka. Super.
- Ej, ej, misiu pysiu, co tam słychać na dole? - pytasz zadowolony. Nie zaszczycam cię odpowiedzią. Ograniczam się do wystawienia języka.
Do akcji wkracza pani Sofia - twoja kucharka, zwabiona tu łupnięciem o ziemię sześćdziesięciu kilogramów. Zapewne myśli, że to ty spadłeś i połamałeś się już do reszty. A tu taka niespodzianka. To już kolejna - po członkach twojej rodziny - osoba, która uważa nas za niezrównoważonych psychicznie. To widać, słychać i czuć. No cóż, coś w tym jest. Ja przy tobie całkowicie wariuję.
__________
Dziewczynki, przepraszam za zaległości. Co prawda piszę to na każdym moim blogu, ale tak po prostu jest. Mam teraz gorący okres w szkole i nic nie wskazuje na to, by miał się on prędko skończyć. Tak więc nadrobię u Was wszystko, tylko po prostu nie wiem - kiedy.
Dziewczynki, przepraszam za zaległości. Co prawda piszę to na każdym moim blogu, ale tak po prostu jest. Mam teraz gorący okres w szkole i nic nie wskazuje na to, by miał się on prędko skończyć. Tak więc nadrobię u Was wszystko, tylko po prostu nie wiem - kiedy.
Czy to musi być takie piękne? Pewnie Ci to już mówiłam, ale powtórzę jeszcze raz, piszesz tak świetnie, że mogłabym to czytać godzinami, dniami, miesiącami, latami...<3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, mam nadzieję, że znajdziesz chwilę, pomimo, że będzie trudno ;)
Jejku, oni na serio zachowują się jakby byli parą, przynajmniej tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Cudownie piszesz, aż się zasmuciłam, że tak szybko udało mi się przeczytać ;(
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Bosze, piszesz jak cudownie, że chce się czytać CAŁY CZAS! ;)) Na początku smutno, że David ma kontuzję i wgl + jego słowa, że nie ma nadziei na wyzdrowienie :/
OdpowiedzUsuńKońcówka zdecydowanie weselsza. No naprawdę, ja ich nie rozumiem. Zwłaszcza Pauli.. wie, że go kocha, ale i tak mu tego nie wyzna. A co do Davida? to też nie wiadomo, ale widać, ze COŚ miedzy nimi jest. ale czy to aby miłość??? Myślę, ze jakby Paula powiedziała mu o swoich uczuciach, może on też by wyznał jej prawdę? XDD Czekam na nowe + PLZ, pisz dłuższe!! <3
Pzdr :3 http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/
Wydaje mi się, że ta kontuzja zbliży ich do siebie. Może sprawi, że David odwzajemni jej uczucia? Mam taką nadzieję :)
OdpowiedzUsuńBiedny Loczek :( Ale jak ktoś wyżej napisał, kontuzja zbliży tych dwoje do siebie i David dostrzeże uczucie jakim darzy go Paula. On też ją kocha, tylko sam przed sobą nie chce się do tego przyznać. Czekam na kolejny a zaległościami się nie przejmuj. Ja u siebie też mam epickie obsuwy. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ZAstrzeżenie mam tylko jedno: za krótkie! Więcej poproszę, więcej Loczka, więcej Pauli i więcej ich miłości! Bo nikt chyba nie wątpi, że oni się kochają, prawda? :D
OdpowiedzUsuńBoże drogi, przecież to jest jeden wielki flirt! Czy Paula nie widzi, że między nimi jest taka chemia, że... uch! Do tego jest wsparcie i przyjaźń. No cholera jasna, niech oni mi powiedzą, że to nie jest miłość. Naprawdę. Czy muszą sobie to wszystko tak utrudniać?
OdpowiedzUsuń